zbiera wchłania
skóra cała włosy nawet
wasze bóle złości
kości przesycają zęby
idą wszędy
w dół po rdzeniu
usypiają krzyżem
żołądkiem napęczniałym
co już biega
pamiętników stosy
już w tchawicy
aż meduza nastaje
w słonej wodzie
brzucha
środek rozdziera
by nie rozedrzeć ciszy
grzecznej
nie wybudzić ich
z wyższości stanu
należenia się
w zamian nie przejmą
a nadgryzą jeszcze
naczynie przelane
zatkane
kałamarnice oczu tylko
ślady znaczą wśród
spienionych fałd.
7 komentarzy:
uwielbiam twórczość twoją wszelaką każdą wszystko.
Wspaniale piszesz, wiesz?
coś cudownego
dziękuję ci za te słowa... jest w nich więcej ciepła, niż mogłoby ci się wydawać, dla mnie, teraz.
bo choć właściwie to wiem... czasem chyba potrzebuję przypomnienia.
Rób to częściej :)
Skąd ten zakaz?
A tak, w tamtą niedzielę padał deszcz. I była burza!
Lubię jak piszesz.
bo jest co chwalić moja Droga, też dziękuję za miłe słowo :)
Prześlij komentarz